Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x4 Niektórzy ludzie wybierają różne drogi Szczęście istnienia, w końcu strome schody W bezbarwnym tłumie ludzi bez twarzy tyle Jestem tam sam, ale przecież nadal żyję Tyle czasu opętany strachem Wolność wyboru jak wiara między Bogiem, a Allachem Jedyna rzecz, może to coś da mi Ale wiem, że w tłumie też jesteśmy sami W łzach na szybie czy błyskach fleszy Jak białe kruki na niebie złote litery kreślisz Z tymi ludźmi, którzy swój bagaż nieśli We własnych cieniach tylko przyjaciół mają Nie jestem sam, kiedy bębny grają Gdy moje rymy coś do powiedzenia mają Czasami muszą, choć się tak nie dzieje Widzisz, po to jest wiara, aby mieć nadzieję Wszyscy wiedzą, że po nocy zawsze dnieje Samotny księżyc znika za horyzontem Jak każdy człowiek stanę przed swoim sądem Mimo tych wszystkich ludzi, którzy ze mną stali Byli wielcy, teraz są tacy mali Tyle, co dali, nikt jeszcze nikomu nie dał Pewność siebie, liryczna rzeka i opieka Kiedy znalazłem miejsce Samotny człowiek walczy ze swym szaleństwem Rzeczywistością rzuconą na barykady Po to ma stopy, żeby zostawiać ślady Po to ma życie, żeby po nim kroczyć I samotności pewnie patrzeć w oczy Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x2 To ukojenie w bitach Spokój w trzeszczących płytach Puste pokoje, a ktoś z membrany głośnika obok To pomaga zostawić smutek za sobą No bo jak nie być z tobą, to rymowane pisać słowo W tych czterech ścianach zamyka się wszystko One wiedzą wszystko Z nimi dzielę się każdą myślą Nie dam się zwariować w muzyce znajdę ucieczkę W realistycznej gadce prawda jest mym lekiem Najważniejszy to sposób mice albo farby Lub strzały do bramki Bo dzisiaj środek jest nieważny Cel się liczy, wieczorem nie gapić się w sufit Nie być smutnym, gdy o szyby deszcz zagra melodię Dziś wieczorem ja z książką lub z pilotem w ręku Może poskładam coś z jakichś dźwięków Może powstanie kilka kartek tekstu, nie wiem Lekarstwo znajdę, by poskładać sam siebie I wygram radząc sobie sam Żyjąc w pustych pokojach Sam pośród czterech ścian Samotnie po stromych schodach ku przeznaczeniu To przez życie bieg, do obranego kiedyś celu Za plecami zostają stłumione głosy ludzi wielu Wiara w siebie nie pozwala, aby być w ich cieniu Myśl o spełnieniu, o tym wszystkim, co przed nami Gdy w samotności leczymy najgłębsze rany Czy dzień będzie szary, gdy zostaniemy dalej sami? Wielka niewiadoma-nasza przyszłość przed oczami Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny