Witaj to rap miasto, bloki platyną zastąp Dla każdego Lexus na własność Wariactwo dodaj do tego, co za nami Ze złotymi zębami będzie srać drobniakami Sami swoi, znani wszędzie, zawiń werwę Mam kilogramy siewnej, to da mi pojęcie Jak żyć, gdy w oczach blasku salwa to kajdan Rolex i jeszcze jeden kajdan Bolek Jego Maybach z Merolem S klasy (ej) Hajs nie może nie słać procentów na konto Dziesięciu milionów z dźwięku Raportów ziomków, stestuj ziomków Tych ziomków od ziomków Rym wybucha jak saper, zmiatając atrapę W stylu Blue Cafe Bit jest mym bratem, sample to rodziny reszta Zawojuję trackiem jak Bassistars orkiestra Prezent mam dla głupków, prezes państwa kruszcu Dla każdego browar dla rozluźnienia muskuł Rap ponad wszelką barierą materii Miał być hiphop album w kurwę uprzejmych Osądzi pan Bóg, nie ja, prosty rap od złodzieja Nie znam się na epopejach Wolę luksus w Pompejach Gdzie przejaw agresji leczy całodobowy kierat amnezji Z amnestii wydobywam resztki elokwencji Bo zło nigdy nie śpi, jak pies na nawierzchni Panie strzeż! Broń zabierz mi, bo z nią jestem niebezpieczny Pogrom miejskiej prewencji pewny Jednym pociągnięciem belki napierdalają bębny Jak dzieciaków Bulerbyn Tych, co znasz z opowieści uraź To tajemnica, wykaz związku sprawy Nie pojmie dziennikarz, rękojmie i znikasz Przesądem technika, by mieć formę na bitach Tragedia! W rubrykach chcieli mi dać bilet Mózg – instynkt – killer Zapoznaj się ze świrem Pozdrawiam famile Bałut z teofilem Ziom na zawsze Serce w miejscu, które nazywają bagnem.