Zaginęła korona samozwańczego króla Obiegła miasto niepokojąca wieść Odwołano wesela, odwołano pogrzeby Dopóki jabłko, dopóki berło nie odnajdą się Migruję, migruję Żono króla świętego, po co ci grzywny srebra? Za niejednolitość on grozi, że odeśle cię. Drogi władco czcigodny, w konsekwencji nadmiaru Twój tron się dławi, tron wpada w turbulencje Emigruję, migruję Ptaki lecą za morze ciasno kluczem spętane Przezwyciężają opór, przezwyciężają ciebie Kiedyś byłeś bogaty bez tronu i bez korony Co spłycają oddech, spłycają oddech. Migruję. Imigruję.