W białych zim białych wierszach Złotych sierpnia pokojach Moja miłość największa Nie wie nic, że jest moja Czas ją syci jak wino Wyobraźnia upiększa Moją miłość jedyną Moją miłość największą I nic nie powiem jej, broń Boże Nie powiem nic umyślnie Bo póki milczę, to ją mnożę Gdy wyznam wszystko - pryśnie Więc nie wyśpiewam mej miłości Niech nie wie, co się dzieje I nieświadoma swej piękności Niech w myślach mych pięknieje W białych zim białych wierszach Złotych sierpnia pokojach Moja miłość największa Nie wie nic, że jest moja Czas ją syci jak wino Wyobraźnia upiększa Moją miłość jedyną Moją miłość największą Może kiedyś, po latach Jednak szepnę nieśmiało "Kiedyś, tamtego lata Strasznie panią kochałem" A ty przerwiesz w pół zdania Me wyznania zabawne "I ja pana kochałam Wtedy latem i dawniej" I nic prócz małej chwilki żaru Nie złączy nas, kochana W tym dziwnym życiu, śmiesznym balu Miłości niewyznanych Bladym tancerzom gra cichutko Orkiestra salonowa A pod orkiestry każdą nutką Podpisać można słowa: W białych zim białych wierszach Złotych sierpnia pokojach Moja miłość największa Nie wie nic, że jest moja Czas ją syci jak wino Wyobraźnia upiększa Moją miłość jedyną Moją miłość największą